Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Makijaż i pielęgnacja twarzy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Makijaż i pielęgnacja twarzy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 6 czerwca 2013

Sprawdzona recepta na boskie spojrzenie :)

Moje Drogie, Piękne, Kochane... My, Wy i One... Wszystkie które przekroczyły 30/40/50... lat i chcą nadal wyglądać świeżo, kwitnąco i młodo... zwracają uwagę na swoją skórę i używane kosmetyki... dbają, pielęgnują, stosują i... OCZEKUJĄ REZULTATÓW!

Nie sztuka płacić za markę lub kolorowe reklamy nie poparte faktami... długie kuracje lub kosmiczne zabiegi... warto czasami posłuchać innej "prawdziwej" kobiety :)


Otóż,  kupiłam jakiś czas temu plasterki żelowe pod oczy REVITALE, są one wypełnione po brzegi kolagenem i koenzymem Q10... kupiłam je z myślą w głowie, że to kolejna bujda na sklepowej półce... kolejny blef i marna bajka.

Dodam jeszcze, że nie stosowałam wcześniej nic pod oczy, żadnych "magicznych" przeciwzmarszczkowych specyfików mimo, że 33 latka niebawem mi zaświeci... po części z lenistwa, raz kolejny z tego powodu, że nie daję wiary w  żadne magiczne smarowidła... zresztą, jeśli krem do twarzy jest dobry to i pod oczami powinien działać raźno, tak oby skóra nie pomięła się jak stara gazeta i basta... zdrowa dieta i dobre geny też pomagają... hehe ;)

A więc, kupiłam te plasterki chyba poniekąd z ciekawości i niskiej ceny - bo 1funcik nie majątek, a w opakowaniu jest plastrów na 5 razy... i tak to było.

Nie wiem co, nie wiem jak, ale położyłam je na 30 min. po czym delikatnie ściągnęłam i.... i tak bajecznej skóry pod oczami to ja nie miałam od 3ciego roku życia! :]

Plasterki są delikatne w dotyku, bardzo dobrze nasączone (dlatego warto leżeć oby się nie zsunęły) i mają właściwości delikatnie chłodzące (moje odczucie).

Zaleca się - tak jest na opakowaniu - w pierwszym tyg. zastosować je 3 razy po 30min. a następnie 1 lub 2 razy w tygodniu.
Ale powiem tak - ja już po pierwszym użyciu mam bajeczny efekt i stosowanie raz w tygodniu będzie dla mnie wystarczające.

Co do skóry pod oczami, jest niesamowicie wygładzona, napięta ale nie ściągnięta, oczy wyglądają na wypoczęte a spojrzenie na bardziej świeże... spojrzeniu naprawdę ubywa lat.

Teraz to są już moje plasterki/mój hit i mam nadzieję, że kupię je jeszcze gdyż są na drugim końcu miasta i nie bardzo mi po drodze :/
Mam też nadzieję, że w PL też je traficie (trafcie koniecznie), jeśli nie w sklepie to może  na Allegro lub ebay-u.... co więcej - POLECAM bo naprawdę warto.

Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za odwiedzinki na moim blogu:)

Buziaczki :****

wtorek, 9 kwietnia 2013

Może odrobina miodu na FEJSA sprawi, że będę piękniejsza ;)


Miód chociaż słodki, nadmiarem słodyczy tłumi apetyt i sprowadza mdłości; kochaj z umiarem. William Shakespeare

Zamieszałam odrobinkę owym cytatem... bo my dziś nie o miłości będziemy rozprawiać, ale o wszelakich zaletach z miodu płynących...zaletach dla zmysłów i naszej skóry.

Miód kryje w sobie wiele właściwości odżywczych, pielęgnacyjnych i leczniczych.
Wygładza skórę, regeneruje ją, odżywia i łagodzi stany zapalne. Można go nie tylko jeść, ale też dodawać do maseczek, peelingów i kąpieli. Ma właściwości antybakteryjne, dlatego też może pomóc cerze trądzikowej.

Maseczki głęboko nawilżająca, idealne dla przesuszonej i zmęczonej cery:

**przed zastosowaniem każdej maseczki dobrze jest położyć na twarz (na kilka minut) ciepły mokry okład z ręcznika...pomoże to otworzyć pory naszej skóry i wspomoże działanie każdej maseczki**

1.  MASECZKA Z MIODU I ŚMIETANY
Łyżkę płynnego miodu należy wymieszać z łyżeczką gęstej słodkiej śmietany (min. 18%)...rozprowadzić na twarzy i szyi na 15min. i spłukiwać naprzemiennie - ciepłą i chłodną/letnią wodą.
 
2. MASECZKA Z MIODU I OLIWY
Dwie łyżki miodu mieszamy z łyżką ciepłej oliwy z oliwek (nie gorącej!)...smarujemy twarz i szyję... na miejsca które chcemy wyjątkowo odżywić i nawilżyć kładziemy nasączony mieszanką płatek kosmetyczny...po 15 min. spłukujemy maseczkę i myjemy buzię.

3. MASECZKA Z MIODU, OLIWY I ŻÓŁTKA -łyżeczka miodu, kilka kropel oliwy z oliwek, żółtko...wszystko dokładnie mieszamy, tak oby powstała gładka masa i pozostawiamy na twarzy i szyi na 15 - 20 min. Spłukujemy naprzemiennie ciepłą i zimną wodą (zamknie to pory).

4. MIODOWO - CUKROWY PEELING I MASECZKA w jednym - łyżkę płynnego miodu mieszamy z łyżeczką brązowego cukru, nanosimy na twarz delikatnie masując przez 5 min...spłukujemy naprzemiennie ciepłą i zimną wodą, oby zamknąć pory skórne. Peeling miodowo cukrowy nadaje się również do ust!

5. A oto link do posta jak zrobić balsam/serum do ust z miodku, oliwy i oleju kokosowego :)
http://iwaona.blogspot.co.uk/2013/03/naturalny-balsamserum-do-ust-zrob-to.html

Polecam domowe sposoby i proste swojskie składniki, natura jest najlepsza i najzdrowsza...

Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do subskrybowania moich zapisków blogowych:))

Buziaki :*

sobota, 6 kwietnia 2013

CHANEL Z LIDLA ? ! COCO MADEMOISELLE Vs. MADAME GLAMOUR

 Od długiego czasu głośno jest wszędzie na temat taniego zamiennik kultowych perfum Chanel COCO MADEMOISELLE z Lidla...
Mało tego, przeprowadzono nawet test obu tych zapachów na grupie 150 kobiet. Zaskoczenie było ogromne, kiedy to 90% z nich wybrało Suddenly MADAME GLAMOUR jako ten lepszy, jako właśnie oryginalny zapach Chanel...:)
Test dowodzi, że zapach jest doskonale skomponowany i obłędnie przypominający oryginał...może jego trwałość nie jest całodobowa, ale utrzymuje się bardzo długo...a cena, no cóż ....cena jest bardzo sympatyczna, za kilkanaście złotych mamy coś, co do złudzenia przypomina zapach wart kilkaset złotych:) Warto więc wypróbować Lidlowy zamiennik z samej ciekawości:))

O popularności zapachu świadczą też wciąż puste półki sklepowe... Suddenly znika jak świeże bułeczki:)
Ja sama zaglądałam za nim kilka razy, dopiero niedawno udało mi się go spotkać...testuję, wącham, używam i powiem, że dla mnie to Chanel jak nic:))

Mam nadzieję, że zainteresowałam kogoś tym pachnącym tematem...pozdrawiam cieplutko i dziękuję za odwiedzinki na moim blogu:)

Buziaki :*


 
 

piątek, 29 marca 2013

NUTELLA NA TWARZY?! ZLE DOBRANY PODKŁAD?! HALLOWEEN???? ;)

 
Zapach czekolady działa wyjątkowo aromaterapeutycznie i uspokaja zmysły, ponadto relaxuje do granic i niesamowicie odpręża...może stąd czekoladoholizm?! ;)
 
 Ponoć wszystkie kobiety na świecie będą piękne, jeśli nie zabraknie darmowego alkoholu:)) hehe...Wcale NIE, będą - jeśli znajdą odrobinę czasu każdego dnia dla urody:))
 
 No tak, żarty żartami, ale fakt jest taki, że musimy dbać o to co Bozia nam dała...nawet antyki wymagają ciągłej pielęgnacji i systematycznej konserwacji -  my tym bardziej.  

Relax dla zmysłów, chwile wytchnienia, wyciszenia...zachowanie harmonii wewnętrznej i zewnętrznej - to stan idealny dla organizmu.
Często złe samopoczucie odbija się na zdrowiu i odwrotnie...zdrowy balans to jest to...każda z nas zasługuje na odrobinę własnej przestrzeni, chwilę na pielęgnację, wyciszenie i odbudowę własnej energii...

Moje drogie Panie, szczególnie te, które kochają czekoladę...tzw. czekoladoholiczki - to propozycja dla Was...maseczka czekoladowo - pomarańczowa i świeca o zapachu przepysznej czekolady...raj na ziemi....do tego jeszcze czekoladowe ciacho i trzy dni z domu nie wychodzę ;)

Mój sposób - mój plan, polecam długą kąpiel z pianką i  czekoladową maseczkę rozgrzewającą...jest  bogata w ciemną czekoladę i aromatyczny olejek pomarańczowy...pozostawia skórę miękką i odświeżoną...(to tylko 10-15min. dla piękna i mnóstwo przyjemności dla zmysłów)
Pomijając działanie, pachnie obłędnie, człowiek ma wrażenie, że owy produkt jest do jedzenia...
Cały czekoladowy szał możemy spotęgować odpalając świecę Yankee Candle - Chocolate Bunnies (czekoladowe króliki) ...która będzie przysłowiową "wisienką na torcie"...bogata w naturalne olejki i niesamowity apetyczny zapach, sprawi, że naprawdę odpłyniemy w świat czekoladą usłany...
Mam nadzieję, że tym tematem osłodziłam odrobinę świat i przedświąteczne zamieszane:))
 
Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do subskrybowania/obserwowania mojego bloga.
 
Czekoladowe buziaki:*

sobota, 23 marca 2013

DZIELIMY, KROIMY, SIEKAMY... ZAPACHY YANKEE CANDLE:)


     *samplery
                                                 *tarty

Przepyszne zapachy Yankee Candle mogą zagościć w naszych domach naprawdę tanim kosztem, nie trzeba kupować szklanej wielkiej świecy, oby zapoznać się z YC...woski - tarty i samplery są tanie, a każdy można podzielić tak, oby cieszyć się nim bardzo długi czas w kominku zapachowym. 
-tarta YC ma 22g
- sampler (mini świeczuszka) - to 48g (czyli ponad dwa razy więcej).
 -cena samplera jest minimalnie większa od ceny tarty, więc zdecydowanie bardziej opłaca się kupować samplery!

Do całej akcji potrzebne będą:
-samplery lub tarty do podziału
-ostry nóż
-woreczki strunowe (tyle woreczków, ile zapachów)
-taśma klejąca (mała - bezbarwna)
-deska do krojenia
-kartka papieru lub "koszulka plastikowa z segregatora"
-oraz uśmiech i kominek zapachowy, oby móc "zapalić" YC kiedy już się nasiekamy;) !

Pokażę jak dzielę i przechowuję moje woski:)
*ściągamy naklejkę z produktu i nalepiamy na woreczek strunowy, a następnie zabezpieczamy ją dodatkowo taśmą. 
*na deskę kładziemy kartkę lub "koszulkę" (oby nie wypachnić deski do kotletów) i zaczynamy:)
*z samplera wyciągamy knot (delikatnie, od spodu, podważając nożem)...
*następnie wosk dzielimy ostrym nożem, najpierw pionowo na pół, a pozniej na mniejsze kawałeczki wedle uznania...(im mniejsze - tym lepsze, gdyż YC naprawdę intensywnie pachną).
*tak to będzie wyglądało;) jeśli nawet bardzo nam się rozkruszy - to nic, w kominku wszystko się pięknie wytopi:))

-kiedy skończymy, przesypujemy wszystko do woreczka strunowego, zamykamy i gotowe :)

- pssssyt....woski można mieszać, tworzyć własne gamy i kompozycje zapachowe:)))
*biały kominek: zapach miodu i przypraw, czarny: jeszcze nie rozpuszczona - czarna wiśnia :)

Ps. Samplerki które dzieliłam to:
*BLACK CHERRY- zapach jest niesamowity, obłędny, pyszny, soczysty, owocowy...to świeże dojrzałe wiśnie, pachnące latem i słońcem..
Zapewne to jeden z moich faworytów i kupię go ponownie...jest boski:))
-Taki sam mamy w aucie, wiśniowa dyndałka jest świetna:))

*WILD PASSION FRUIT - świeża i orzeźwiająca owocowa kompozycja - doskonała - budzi zachwyt przy pierwszym wdechu...dziki owoc passion fruit z melonem i mandarynką kojarzy mi się z latem, egzotyczną wyspą, wakacjami...cytrusowy, pyszny, idealny na każdą porę dnia i nocy...zachwyca lekkością i bogatą nuta zapachową...

*HONEY & SPICE - zapach złotego pachnącego miodu, trzciny cukrowej, cynamonu z nutą wanilii i anyżu...ciepły, relaxujący, wyciszający....otula nas i cały dom....wywąchałam go z dużego słoja w Debenhamsie i zastygłam...jest cudowny, ciepły... musiałam kupić chociaż sampler :))
Kojarzy mi się z wieczorem z książką, leżakowaniem pod kocykiem i długą kąpielą...idealny na zimne i wietrzne dni.

Mam nadzieje, że moje "dobre rady" są pomocne:)

A to więcej informacji o Yankee Candle
 http://iwaona.blogspot.co.uk/2013/03/yankee-candle-ferrari-wsrod-swiec.html



Dziękuje za odwiedzinki i pozdrawiam cieplutko:))

Ps. Zapraszam do subskrybowania/obserwowania mojego bloga:)

wtorek, 5 marca 2013

PĘDZLE DO MAKIJAŻU.. MAKEUP BRUSHES..GADŻETY KOBIETY/ ZMALOWANY TEMAT:)

Pędzle- niezmiernie ułatwiają życie i sprawiają, że wykonywanie makijażu staje się przyjemnością...Od dawien dawna stanowią nieodzowny element mojej toaletki, kolekcja rośnie..testuję, próbuję...wszak makijaż nie musi być złem koniecznym, ale może być doskonałą zabawą ;) Dzięki pędzlom makijaż wygląda i prezentuje się świeżo, precyzyjnie i bardzo naturalnie...

Oto moje pędzle, podzielone na grupy:

Pędzle do podkładów płynnych-  mają krótki i zbity włos...zaokrąglone, ścięte lub skośne główki.... pędzle typu "skunks", nie są moimi faworytami, mimo, iż wiele dziewczyn je ubustwia w kwestii płynnych podkładow... nie są zbite, brak im objętości i odnoszę wrażenie, że produkt zostaje w pędzlu, a na buzi smugi..hmmm ;) 


Pędzelki do korektora- pomagają doskonale zatuszować problematyczne miejsca, takie jak sińce pod oczami, zaczerwienienia, plamki na skórze, blizny, zmiany trądzikowe...itd.

Pędzle do pudrów sypkich i prasowanych- pozwalają dokładnie i szybko zmatowić skórę. Jeśli lubi efekt lekkiego matu- wybierz dużego "puchacza", natomiast jeżeli wolisz skorę bez nuty połysku czyli silny mat- mniejszy pędzej będzie doskonały.
 
Pędzle do brązera- czyli, maleństwa do zadań specjalnych:)) Dwa okazy, ten sam kształt, rożna wielkość....pozwalają nam precyzyjnie wykonturować twarz, dodać jej zdrowego słonecznego brązu i zatuszować niedoskonałości, takie jak zbyt duży nos, podwójny podbródek ,czy też pucate policzki...
 
Pędzle do różu- bardzo delikatne, aplikowany nimi produkt wygląda niezwykle naturalnie, a skóra zdrowo i promiennie. Kiedyś miałam wrażenie, że używanie różu sparawi, że będę wyglądała jak takowa ruska drewniana baba, co to jedna w drugiej siedzi, taka Matrioszka..że policzki będą wyglądały jak dwa buraki, nic z tych rzeczy...pędzle przekonały mnie do stosowania różu.
 
Pędzle do cieni- czyli ekipa do zadań specjalnych, różne kształty pozwalają nam szaleć z cieńiem na oku, jak Picasso pędzlem na płótnie :)
 
*oczywiście warto pamiętać o dokładnej i częstej higienie naszego sprzętu, dla wygody i naszego bezpieczeństwa...
Nie trzeba posiadać trzydziestu pędzli, na początek warto z każdego zestawu mieć jeden...skompletować niezbędnik i wypróbować na własnej skórze, czy warto powiekszyć kolekcję:))
 
 
 

ŻEL NORMADERM VICHY I SZMATKA MUŚLINOWA- ZWIĄZEK IDEALNY:))

Właśnie mój żel do mycia buzi sięgnął dna, pędem pobiegłam wygrzebać z szuflady kolejny, w takich chwilach człowiek docenia "zapasy". :)
Zresztą, dobra promocja napędza w nas chęć posiadania... wszak, okazje nie trafiają się każdego dnia, a promocje w stylu kup 3 produkty- płać za 2, są miłe dla oka i portfela:)  lepiej mieć naddatek, niż niedostatek...heh...lepiej mieć, niż nie, a w głowie zawsze jest ta myśl- A jeśli nam zabraknie?!... no i kupujemy...natura ludzka ;)

Reasumując, żel do mycia twarzy Normaderm z Vichy w połączeniu ze ściereczką muślinową, jest od ponad dwóch lat moim numerem 1.
Bogaty skład produktu sprawia, że skóra wygląda fenomenalnie każdego dnia, w połączeniu ze szmatką z muślinu jego działanie jest spotęgowane, a twarz delikatna i gładziutka jak pupa niemowlaka.
Moje rzeczywiste odczucia:
*doskonale i głęboko oczyszcza, oraz walczy z niedoskonałościami i zaskórnikami
*zwęża pory i wygładza skórę
*pomaga przy zbyt intensywnym wytwarzaniu sebum i reguluje błyszczenie
*doskonale się pieni
*pięknie, świeżo pachnie
*jest niesamowicie wydajny(butelka starcza mi na 3-4 miesiąca, przy stosowaniu rano i wieczorem)
*doskonale usuwa makijaż!
*nie podrażnia
*nie ściąga
*hypoalergiczny
*nie zawiera mydła
*idealny do codziennej pielęgnacji
*ma świetny skład
*opakowanie- pompka- super wygodne!

 
Produkt buty wiąże i usuwa ciąże...hehe, ale...ale, wielką rolę w całym procesie piękna i idealnej skóry- odgrywa szmatka muślinowa! Jest ona wykonana w 100% z bawełny, a swoje fenomenalne działanie zawdzięcza unikalnemu splotowi włókien. Delikatna, ale bardzo skuteczna w swoim działaniu, usuwa martwy naskórek, masuje i pobudza naszą skórę do odnowy, działa jak peeling.
Dwa wymienione produkty stanowią bardzo zgrany duet i są w 100% godne polecenia:))
Oby nie żałować, warto spróbować :)))

sobota, 2 marca 2013

ZAWSZE CZYSTE PĘDZLE DO MAKIJAŻU/ MAKEUP BRUSHES/GLASS DOME

Pomijając fakt, że przybory do makijażu powinny być myte tak często jak tylko jest to możliwe, mimo wszystko dla zachowania ich nienagannej czystości i naszego bezpieczeństwa każdego dnia, warto pomyśleć o ich przechowywaniu i miejscu bytowania .
Układ idealny jest wtedy, kiedy jest praktycznie, czysto i ładnie...

Mój sposób i pomysł na wszystkie "maleństwa" to szklana kopuła, stanowi ona doskonała dekorację toaletki i sypialni, ale również świetne zabezpieczenie przed kurzem i brudem...
Szklany kwadratowy wazon/misę wypełniłam koralikami, paciorkami i perełkami, stanowią one idealną bazę i podstawę, pędzle są stabilne i wygodne w urzytkowaniu, a całość wygląda zjawiskowo i zachwycająco :)
* wazon można wypełnić również kawą w ziarenkach, ale zapach jest tak intensywny/wręcz duszący i tak mocno "wżera" się w pędzle, że nie polecam (już to przerabiałam;)

niedziela, 23 grudnia 2012

LUSTRO N*7...małe duże rozczarowanie...

Kierując się super ofertą (60% taniej), dwa dni temu kupiłam- dwustronne podświetlane lustro...zgodnie z zapewnieniami ,miało być zbawieniem podczas wykonywania makijażu w pochmurny dzień lub wieczorem...
I co, totalne rozczarowanie :( światło jest tak słabe, że będąc z nosem przyklejonym do szybki nie byłam w stanie sie pomalować (a wzrok mam doskonały)...
Jako lustro samo w sobie jest ok, efekt powiększenia jest aż przerażający, ale nie liczmy na wieczorny makijaż przy jego świetle :]

Dziś mój zakup wrócił do sklepu :))