czwartek, 25 kwietnia 2013

DORSET CEREALS & RYVITA... zdrowie płynące z natury / moje smaki

A więc, silne postanowienie poprawy było...na dzień dzisiejszy nie zapycham się pustymi kaloriami, słodkiego nie szamam i chęci tykać nie mam... Amen.

Z tego złego jedno dobre, że zażerałam się słodyczami z nudów, a nie z miłości do nich... takie związki bywają czasem długotrwałe i dramatyczne w skutkach, kiedy się kończą zostaje nam szybcikiem zakupić wagę towarową:) ufffffff.........
Warzywa/owoce/kolory - w codziennej diecie to podstawa... a na mały głód sięgam po owoc, jogurt, sok pomidorowy lub marchewkowy....
Jem normalne posiłki, oby nie było...nie głodzę się, jem często ale z głową... jem tak jak wcześniej, pomijając napoje gazowane i słodkości wszelakie w ilościach hurtowych:)
Uwielbiam na śniadanie wciągnąć musli DORSET CEREALS, zalane ciepłym mlekiem jest bajeczne... Doskonałe jakościowo - nie ma w nim "śmieci", bogate we wszelakie owoce i orzechy, rodzynki...pyszne i pachnące...takie śniadanko zapełnia brzuch zdrowo i długo, a smaki są obłędne.... (moje ulubione to papaja i ananas).
Pyszne jest też pieczywo chrupkie RYVITA, ma bogatą ofertę, kocham to z sezamem, z pestkami dyni, z ziarnami słonecznika, wielozbożowe , z pieczoną cebulką, ziołami lub oryginalne...wszystkie kocham...hehe, kawałek sałaty lodowej, wędlinki, pomidorka, ogórka czy papryki...szczypta ziół i żyć nie umierać...
Zdrowsza alternatywa zwykłego chleba i smaczna odmiana... w chwili kiedy nie piekę bułek czy bagietek zawsze sięgam po to pieczywo.

Jadacie musli? Lubicie "królicze jedzenie"?  ;)
A pieczywo chrupkie... jest więcej miłośników sztachetek...hehe?

Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za odwiedzinki na moim blogu:)

Obserwujcie / Subskrybujcie / Zapraszam

Buziaki :*

środa, 24 kwietnia 2013

Racuszki z kaszy manny dla każdego... rewelacja:)

*wspomnienie dzisiejszego spaceru - wiosenne stokrotki :)
Przepis ten jest w moim domu od ponad dziesięciu lat,  kiedyś  uporczywie wyszukiwałam dla mojego niejadka jakieś smaczne, zdrowe, dobre dania i natknęłam się na niego w gazecie (nie pytajcie jakiej, bo już nie pamiętam... ale z wycinka wynika, że to pomysł Agi z Warszawy - więc, Aga dzięki wielkie)
Reasumując, nie znoszę kaszy manny, ale owe placuszki są niesamowity, puszyste, delikatne i aksamitne w smaku zarazem.... 
Te racuszkowe chmurki na talerzu + dżem i mamy przysłowiowe - "niebo w gębie".

Składniki:
- 10dkg kaszki manny, 2 razy tyle mleka ile wynosi objętość kaszy (ok.1/4 litra)
- 3 jajka
- łyżeczka cukru
- łyżeczka masła
- szczypta soli
- olej do smażenia

Do gotującego się mleka wsypuj powoli kaszę mannę, ciągle ją mieszając. Gdy stanie się gęsta, zdejmij z ognia i przestudź ją, w dalszym ciągu mieszając. Do letniej już kaszy manny dodaj żółtka, masło i sól do smaku. Wszystko utrzyj na gładką masę, lekko wymieszaj z ubitą pianą z białek. Łyżką kładz racuszki na rozgrzany olej i smaż z obu stron na złoty kolor.
Najlepsze są z konfiturą, dżemem lub sokiem owocowym.

Przepis jest banalnie prosty i godny polecam, danie nie tylko dla dzieci.

Dziękuję za odwiedzinki na moim blogu:)

Obserwujcie / Subskrybujcie / Zapraszam

Buziaki :*

niedziela, 21 kwietnia 2013

Łosoś na parze i kolorowa sałatka:)

"Odpaliłam" dziś sprzęt, elektryczny parowar Tefala kopcił aż miło...Trzymam się swojego postanowienia i rozpoczynam gotowanie na parze... ciepło się robi, a waga nie kłamie :)

Dziś był łosoś gotowany na parze (bez przypraw), zrobiłam dwa dzwonki (280g) wyszedł delikatny, soczysty, pyszny...mmm...
Oraz sałatka z warzyw: 1/4 salaty lodowej, pół czerwonej papryki, pół świeżego ogórka, średni pomidor...do tego sos z łyżeczki oliwy, łyżeczki octu balsamicznego, szczypty brązowego cukru, szczypta soli i łyżeczka świeżego posiekanego kopru...

Wyszły dwie porcje, jedna do pracy - dziś nie szamam frytek i nie piję coli... może zieloną lub czerwoną herbatkę zrobię  ;)

Dziękuję za odwiedzinki na moim blogu:)

Obserwujcie / Subskrybujcie / Zapraszam

Buziaki:*

TYŁEK NIE SZAFA... no ja pitole ;)

Trudno darmo, tyłek nie szafa i w domu wiecznie stać nie może... wlazłam na wagę i mało nie spadłam...hehe... je się świetnie i podjada również, ale utrata kontroli kończy się zawsze dodatkowymi kilogramami...
 
Balast na wiosnę - nie dziękuję!

No tak jakby mi ktoś w mo**ę strzelił.... urlop, wypoczynek, leżenie kopytami do góry - no baa, przecież kiedyś wypocząć trzeba.... pyszne jedzonko i słodycze (których notabene nigdy nie lubiłam) i mam ...mam, aż z naddatkiem....
No ja pitole....................zaczynam romans z moim parowarem, teraz akcja zdrowie...ograniczam tłuszcze i zaczynam "jeść z głową".... no i woda, muszę zacząć pić (woda nie wóda - dla Tych co zle doczytali...hehe..)
Ruch też wskazany, nawet mała siłownia w domu jest...trzeba odkurzyć sprzęt i ruszyć leniwy tyłek... zacząć myśleć o sobie... przestać zażerać radości, stresy i każdy dzień tygodnia...
No nie miała baba kłopotu to przytyła... jutro dzień pierwszy, ogłaszam tak oficjalnie i na forum - 21.04.2013 jest dniem początkowym i wyznacznikiem zdrowszej drogi i basta:)

Relacja będzie oczywiście na bieżąco, ja jak komentator sportowy  jestem... nawet jak mecz słaby - to nadaję jak szalona..hehe :))

Dziękuję i 3majcie kciuki ;)

Obserwujcie / Subskrybujcie / Zapraszam

Buziaki :*


sobota, 20 kwietnia 2013

Podchmielona karkówka ;)

Podchmielona karkówka - to danie które robi się samo, przygotowanie składników trwa kilka chwil, po pierwsze - wielka oszczędność czasu, drugą istotna kwestia jest taka, że przepis jest naprawdę banalnie prosty:)

Plastry mięsa z dodatkiem warzyw, ziół, piwa, i miodu duszą się razem, tworząc idealną kompozycję kolorów i niebanalne zestawienie smaku... przepis wart wypróbowania, godny polecenia i bardzo, bardzooo smaczny:)

Składniki:
* 3 plastry świeżej karkówki (możesz dodać więcej)
*0,5 cebuli białej i 0,5 czerwonej pokrojonej w półkrążki
*0,5 papryki pomarańczowej i tyle samo czerwonej pokrojonej w dość spore kawałki / słupki
*3/4 szkl. piwa
*1 łyżka miodu
*sól i pieprz do smaku
*0,5 łyżeczki ziół prowansalskich
*0,5 łyżeczki majeranku
*3 małe listki laurowe
*4 ziela angielskie
*łyżeczka oleju lub oliwy

A więc, umyte i osuszone mięso kładziemy na blaszkę, dodajemy olej i doprawiamy solą i pieprzem. Piwo i miód łączymy razem i zalewamy mięso, dodajemy ziele angielskie i listki laurowe...doprawiamy jeszcze solą i pieprzem, a na wierzch kładziemy pokrojone warzywa... całość posypujemy ziołami, zamykamy szczelinie folią aluminiową i wkładamy do piekarnika 200*C - 1godz..... ostatnie 10 min. pieczenia odkrywamy/ ściągamy folię...

Podajemy z ziemniakami:)

Smacznego :)

Dziękuję za odwiedzinki na moim blogu.

Obserwujcie / Subskrybujcie / Zapraszam

Buziaki :*


ŚWIECE AIR WICK RIBBONS - hit czy kit ? !

Kierując się słowami - "nie kupuj w ciemno, czytaj opinie"... chciałam napisać kilka słów o moim zakupie, a raczej największym kicie ostatnich miesięcy w śród świec......czasem człowiek połakomi się na jakąś promocję, kolorowe opakowanie, reklamy w tv i kupi "coś" w ciemno kierując się impulsem chwili...
A wypadałoby poczytać na dany temat, dopytać znajomych i na spokojnie pomyśleć...ajjj... ta ludzka chęć posiadania i wielka wiara w zapewnienia producenta o boskim działaniu każdego produktu, o jego uniwersalności...
 
Gadanie gadaniem, ale pora wracać do świec ...

AIR WICK RIBBONS... do zakupu skusiły mnie zapachy - jeden to jeżyna i figa, drugi zaś grzane wino z cynamonem i jabłkiem...kolejna kwestia to opakowanie - "grube" masywne szkło o kwadratowej podstawie, idealne do wykorzystania na 100 różnych sposobów po wypaleniu świecy...

I teraz mowa o paleniu świecy....a raczej o wypalaniu wosku.... otóż wypala się on w połowie, tworzy się swoisty "lej" na około którego pozostaje mnóstwo nietkniętego wosku.... czyste marnotrastwo i jakiś nieudany zamysł producenta...
Nie widzi mi się płacić kolejny raz za produkt z którego skorzystam w połowie...mało w tym logiki i sensu...
Czy kupię raz jeszcze - zdecydowanie NIE!
Połakomiłam się swojego czasu i kupiłam cztery, a zapachu będzie/jest jak za dwie...hehe :))

I jak tu nie kochać świec Yankee Candle...:)

Ps. Z AIR WICK posiadam jeszcze świece multicolor (białą i czarną) - to te, które zmieniają kolory...one zdecydowanie palą się równo i dobrze :)

Dziękuję za odwiedzinki na moim blogu:)

Obserwujcie / Subskrybujcie / Zapraszam

Buziaki :*

piątek, 19 kwietnia 2013

NIE... nie, to nie schabowe ;)

Wyszperałam dziś w szafce kotlety sojowe a'la schabowe... bardzo długi czas miałam na nie chęć, ale zawsze coś innego do gara wpadało... leżały i wytrwale czekały na swój dzień... czekały do dziś :)

Lubicie?  Znacie?  Jadacie ?

Produkty sojowe nie zawierają cholesterolu...co więcej - białko sojowe pomaga obniżyć poziom "złego" cholesterolu... więc tylko jeść i prosić o dokładkę:)

Sam sposób przyrządzenia to bajka...najpierw należy zrobić wywar, ja robię go dodając:
- kostki rosołowe
- ząbki czosnku pokrojone w plasterki
- listki laurowe
- kulki ziela angielskie
- majeranek
- sól i pieprz do smaku
Wywar powinien mieć intensywny smak, kiedy się zagotuje wkładamy kotlety sojowe i na małym ogniu pod przykryciem gotujemy 3 - 5 min... następnie odsączamy i panierujemy w jajku z przyprawami i bułce. Smażymy na złoty kolor z obu stron i gotowe :))
Pyszne, pyszne i jeszcze raz przepyszne... są tak dobre, że nawet mój pies się nie połapał i zajadał aż mu się uszy trzęsły...hehe...wciągnął trzy i prosił o jeszcze:))

Do kotletów zrobiłam mizerię i puree z warzyw gotowanych na parze : ziemniaki, marchew i kawałek selera... zmixowałam to z odrobiną masła, mleka i kopru...mniam

Kotlety sojowe są doskonałym zdrowym zamiennikiem mięsa, a ich smak do złudzenia je przypomina... jeśli dobrze je doprawimy i usmażymy na złoto, nie jedna osoba palce obliże i poprosi o jeszcze - gwarantuję ! 

Dziękuję za odwiedzinki na moim blogu :)

Obserwujcie / Subskrybujcie / Zapraszam

Buziaki :*

Pomidor z Mozzarellą...yummy :)

*
*sposób podania/kompozycja na zdjęciu jest moim pomysłem*
Właśnie dzięki tej kompozycji wiele lat temu pokochałam Mozzarellę...proponowane zestawienie, niby zwyczajne i proste, ale tak pyszne, że palce lizać nie wycierać...
Soczyste dojrzałe pomidory doskonale komponują się z delikatnym, aksamitnym serem, świeżą bazylią i aromatyczną oliwą...wszystko oprószone solą i świeżo mielonym pieprzem...poezja smaków i przysłowiowe "niebo w gębie".
Przepyszna przekąska, przystawka lub doskonały pomysł na smaczną i lekką kolację :)

Czas przygotowania to kilka chwil :) ...pomidory kroimy w plastry, ser również, układamy na talerzu na przemian, dodajemy listki bazylii...polewamy odrobinę oliwą z oliwek i oprószamy solą i pieprzem, Smacznego ;)

Dziękuję za odwiedzinki na moim blogu:)

Obserwujcie / Subskrybujcie / Zapraszam

Buziaki :*